Byłem gdzieś u klienta, instalowałem mu, jak to w życiu robię coś z komputerem. Na ekranie telewizora zobaczyłem informację, że jest potwierdzenie istnienia innej cywilizacji w kosmosie. Moja euforia nie trwała długo. Okazało się, że obcy atakują ludzi. Wybuchy, gruzowiska, mnóstwo ofiar. Zadzwoniłem do mojej partnerki, żeby zabrała córkę i uciekały. Wskazałem chyba jakieś miejsce, bo tam chciałem się dostać. Bardzo się bałem. Nie o siebie, Bałem się o dziewczyny. Biegłem przez miasto ukrywając się przed atakami obcych. Wszedłem na jakiś zniszczony budynek i zobaczyłem latającą, metalową kulę. Coś mnie tknęło i złapałem ją. Okazało się, że obcy zmieniają ludzi (a właściwie ich głowy) w posłuszne drony. Okazało się, że nie do końca posłuszne. Świadomość ludzi czasami odżywała i wtedy drony sabotowały akcje obcych. Dowiedziałem się o tym, gdy zacząłem „obierać” dronę z warstw. We śnie była to wełna. Pod wełną była głowa, jakby wysuszona, mała. Ale ludzka i żyjąca. Cała inwazja na szczęście skończyła się klęską obcych, bo przekazałem ludziom moją wiedzę. Właśnie o tych ludzkich głowach które zachowują resztki świadomości. Sen męczący, ale wiem że skończył się dobrze. Choć nie wiem czy spotkałem córkę i partnerkę, ale we śnie potem byłem już spokojny.
Miesiąc: listopad 2012
Ogromna żmija zjada kota
Śniłem o spacerze w pięknym mieście. Szedłem z dwoma mężczyznami. Doszliśmy do leśnej ścieżki, ale przeznaczonej do spacerów. Szeroka trawiasta ścieżka. W pewnym momencie zauważyłem węża. We śnie powiedziałem, że to pewnie zaskroniec. Gdy uszliśmy kawałek dalej, odwróciłem się, i zauważyłem, że wąż jest ogromny. Zaczął mnie gonić. Pełzł z tak ogromną prędkością, że ledwo mogłem uciec. Wdrapałem się na drugi poziom tego wału/ścieżki. Uciekałem wciąż, a wąż wciąż mnie gonił. W pewnym momencie zauważyłem, że leci z głośnym szumem. Przeleciał mi nad głową. Bardzo sprytnie to wymyślił, bo znalazł się przede mną i chciał mnie zaatakować. Nie wiem skąd miałem garnek. Emaliowany zwykły garnek. Wąż zaatakował dwukrotnie. Dwukrotnie uderzył w dno obróconego garnka. Dał mi spokój i odszedł. Ja i dwaj mężczyźni poszliśmy dalej. Weszliśmy do lasku, małego zagajnika pomiędzy jeziorami. Jedno było małe, drugie ogromne. Bawiły się tam dzieci. Słyszałem ich krzyki, że wąż zjadł kota. Poszliśmy jednak dalej, w stronę dużego jeziora. Woda i w jednym i drugim jeziorze była czysta. Bardzo dużo trawy. Niskiej. takiej do kolan.
Wioska afrykańska
Byłem w afrykańskiej wiosce. Miałem odbyć jakiś rytuał. Przyjechał biały człowiek który ubrany był w piankę do nurkowania. Błękitną. Taki błękit jaki na lubię. Jest pewien odcień który uwielbiam. Próba miała odbyć się w wodzie. Bardzo nie chciałem, bo ja byłem ubrany w dres, który wiedziałem, że zamoknie i będzie mi zimno. Coś się jednak wydarzyło, i do próby w wodzie nie doszło. Przyszła natomiast tęga kobieta, szamanka która jakimś miernikiem sprawdzała moją energię. Przykładała mi do mojej prawej strony szyi ten przyrząd. Energia była duża. Potem sprawdzała jedzenie które jadłem. Część nie wykazywała oznak energetycznych, a część (jakieś tabletki w srebrnej folii) wykazywał ogromne ilości tej energii. Dwa lub trzy razy wychodziłem do chaty obok, żeby się wysikać. Wszedłem do pomieszczenia z glinianym katafalkiem na którym tubylcy wcześniej przygotowywali zmarłego do ceremonii pogrzebowej. Stałem obok katafalku, sikałem do dziurki w podłodze, gdzie chyba miały spływać płyny ze zmarłych. Było mi bardzo głupio, że to robię, ale nie miałem innego wyjścia. Czułem się też dziwnie, bo wiedziałem, że przed chwilą leżał tu ktoś zmarły. Były nawet prześcieradła po nim.
Sen był niesamowity. Był bardzo realistyczny, kolorowy, bardzo spójny. Jakbym był tam w rzeczywistości. Nawet zapach pomieszczenia dla zmarłych (ciężkie powietrze i dziwnym aromatem), ciepło słońca w wiosce – wszystko to czułem dokładnie. Naprawdę mam wrażenie, że gdzieś tej nocy byłem.
Ojciec
Byłem w mieszkaniu rodzinnym. Ale jakby moim aktualnym. Przyszedł mój ojciec. Była strasznie złośliwy. Chodził za mną i moją córką do każdego pomieszczenia. Kładł się nam pod nogi. Przeszkadzał. Potem coś mówił do mojej córki. Chciał ją ustawić przeciwko mnie. Wychodząc z pokoju specjalnie zepsuł rozsuwane drzwi. W końcu wyszedł z mieszkania.
Rozstanie
Śniła mi się kobieta. Zadzwoniłem, żeby odebrała naszą córkę z przedszkola. Ona mi na to, że ona nie mieszka już ze mną. Zdziwiony zapytałem co w takim razie z naszą córką. Ona na to, że córka zostaje ze mną w starym mieszkaniu. Ona chce sobie ułożyć życie od nowa. Pytałem, czemu mi nie powiedziała wcześniej. Stwierdziła, że nie chciała mnie martwić.
Poszukiwania córki
Jechałem z córką autobusem. Ma 7 lat. Dojechaliśmy na pętlę. Wychodzimy na ogromny plac. Nagle mała znika. Gdzieś poszła. Denerwuję się, szukam jej, ale pojawia się mój młodszy brat. We śnie ma 25 lat (choć naprawdę ma od parunastu dni 30). Szukam córki, ale zachrypniętym, łamiącym się głosem (jakby ogromna chrypka, która nie pozwala krzyczeć) krzyczę jego imię. Ludzie, który wiedzą, że szukam córki pokazują, że ona już wraca. Że nic jej nie jest, była tylko coś sprawdzić. Nie zwracałem na to uwagi wciąż wołałem brata, jakby on był córką ale i tak on wciąż był obok mnie. Strasznie zakręcone. Zmiana scenerii. Moje ukochane góry, jakaś polana, mały kościół. Piękna, słoneczna pogoda. Błękit nieba i zieleń trawy. Moja córka patrzy w kierunku kościoła i ukradkiem „żegna się” jak chrześcijanie/katolicy. Zauważyłem to. Mówię do niej, że to nie jest wiara dla niej. Że my tak się nie zachowujemy. Ona mi na to – wiem tato, ale tylko chciałam zobaczyć jak to jest. Bo widziałam, że inni tak robią.