Turcja i narkotyki

Byłem w Turcji. Chodziłem po straganach. Było przepięknie. Natrafiłem na młodego mężczyznę, który z żoną sprzedawał jakiś rodzaj klusek. Potem napomknął coś o kokainie. Żona skarciła go wzrokiem, ale on powiedział, że mi przecież można zaufać. Pojawił się także kolega ze snu o narkotykach z chleba. Siedzieliśmy w jakimś kinie (wciąż w Turcji) i moja ciotka karciła go, że tak rzadko przychodzi do wujka. W tym kinie, był strasznie rozwydrzony dzieciak. Nikt nie był w stanie zapanować nad nim. Wszyscy jakby się go bali. W pewnym momencie nie wytrzymałem, podszedłem do niego i złapałem mocno za kark. Ścisnąłem i młody zaczął krzyczeć. Wywołało to z jednej strony zadowolenie ludzi, bo młodzieniec się uspokoił, ale także strach, bo był chyba synem kogoś ważnego. Tak czy owak trzymałem go aż przestał się szarpać i wrzeszczeć. Wyszliśmy z kolegą na ulicę. Było już ciemno. Chcieliśmy wejść do jakiegoś klubu, ale musieliśmy uciekać, bo chyba ktoś powiedział, że to ja usadziłem malca w kinie.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *