piękny sen, choc kiepskawo zakończony. śniło mi się ufo. w realnym świecie gdy wychodzę z psem wieczorem na spacer, zawsze zadzieram głowę do gwiazd… i czekam…. we śnie było tak samo… tyle, że coś zobaczyłem. przepiękny statek pozaziemski… mienił się kolorami jak płyta CD wystawiona pod słońce. niestety coś wniknęło we mnie z tego statku.. i wtedy się obudziłem troszkę przerażony…
Kategoria: Zapiski snów
deszczowo
w skrócie… to były dwie noce gdy śniło mi się coś związanego z deszczem… pierwsza noc, osoba z Wrocławia (stąd ten tunel który był zalany we śnie) tunel ul Świdnicka, totalnie zalany… potem druga noc.. znów moje rodzinne miasto. uciekałem przed jakąś bandą w strugach deszczu. ale to był naprawdę ogromy deszcz. i jeździłem też autobusem.. też w tym deszczu… ehhh zeby nie było jak w styczniu 1997, gdy też miałem sen o powodzi.. a tu proszę lipiec 1997 i stało się. nie miałem wtedy bloga, nie mogłem więc tego udowodnić…
dziwna podróż
sen całkiem realny. jakbym był tam świadomie. dziwna rzeczywistość. wojna, wciąż coś strzelało. mieli wymyślne maszyny do zabijania. ale strzelali tylko od góry do dołu w jednej linii. maszynowe karabiny w stylu obrotowca z terminatora. siedziałem ( po wątpliwie przyjemnym spacerze po ulicach) na jakimś posterunku, coś jak posterunek celny. nagle koleś z lewej strzelił do mnie…a ja nic.. powiedziałem mu, że mnie się nie da zabić, że jestem z innego świata. jestem tu fizycznie ale nie da się mnie zabić… koleś troszkę się zdziwił… strzelił znów i rzeczywiście nic… tylko lekkie ukłucie w miejsu przejścia kuli z pistoletu… jak przypomnę sobie resztę tego dziwnego snu napiszę…
przeczucia
chcę to napisać teraz, żeby sprawdzić to za czas jakiś. nie będę pisał o szczegółach ale chodzi tu o dwa rozwody pewnych ludzi, o dziecko i o dalsze losy tych ludzi. bardzo dziwne przeczucie…. mimo tego, że nikt o tym nie wspomina wydaje mi się że dziecko nie jest tego którego nazwisko nosi a i rozwód i pewne działania wskazują na chęć połączenia prawdziwych rodziców… zawiłe troszkę, ale ja wiem o co chodzi.
owady
biegałem po domu i polowałem na osy. nie było ich dużo… może pięć, sześć… ale pojawił się też szerszeń. ogromny jak moja dłoń. dopadłem go w łazience. przycisnąłem drzwiami do rury kaloryfera….
kradzież
dom w którym mieszkam, umyłem sobie włosy, było późne popołudnie. coś mi kazało sprawdzić czy auto stoi. schodzę na dół i auta nie ma. jakiś sąsiad mówi że ktoś nim odjechał 4 minuty temu. poprosiłem go o komórkę i zadzwoniłem na 112. tam zaspany policjan przyjął zgłoszenie ale powiedział też, że oni już wiedzą o tej kradzieży i go ścigają. opisałem jeszcze raz auto i się rozłączyłem. poszedłem do domu i zastanawiałem się skąd policja wie o kradzieży skoro to się stało 4 minuty temu. nagle dostałem sms od "beata niebieska" ze słowem JEST… wtedy wiedziałem że auto się znalazło.
znowu medycznie
nie wiem co się dzieje. wciąż przewija się wątek medyczny. tym razem sen we śnie. mój aktualny dom. odkryłem na lewej nodze brązową plamę i biegnącą z niej "brudną żyłę" oznajmiającą zakażenie. we śnie jedyną osobą która przyszła mi do głowy był pewien znajomy, który jest mocno związany z medycyną. postanowiłem udać się do niego aby mi pomógł. wychodzę z domu. moje prawdziwe auto stoi obok domu ale za nim stoi auto mojej dziewczyny tak blisko, że nie mogę cofnąć. mało tego. w środku mojego auta jest DRZEWO!!!! rośnie przez tylną kanapę. próbowałem uruchomić auto i odjechać ale z wiadomych powodów mi nie wyszło. postanowiłem pójść piechotą. wyszedłem z mojej dzielnicy na jedną z większych ulic. postanowiłem wtedy pojechać taksówką. oczywiście taksówek pełno a ja nie mogę żadnej zatrzymać. aha.. zapomniałem o jednym. to był jeden z tych snów, gdzie próbuje się iść lub biec a poruszacie się z prędkością muchy w smole… masakra!!! no dobra. wykonałem telefon po taxi. przyjechała. kierowca jakiś dziwny. mówię gdzie chcę jechać a on że nie wie gdzie to jest. wsiadłem więc i tłumaczę ulica po ulicy gdzie ma jechać. na jednej z ulic keirowca zatrzymuje się, otwiera swoje okno i zaczyna rozmawiać z jakimś kolesiem. tłumaczę mu, że się spieszę, że jestem chory. on podjeżdża jakieś 100 m i skręca w podwórko. wysiadam z taksówki i zaczynam biec w kierunku tego znajomego. na to kierowca że trzeba mu zapłacić 6 zł. dałem mu 20 mówiąc że reszty nie trzeba. na co on zaczął baaardzo pooowoli wydawać mi resztę. a i tak wydał mi 10 zł. wtedy zacząłem biec w kierunku znajomego. niestety znów jak mucha w smole. wtedy się obudziłem… ale obudziłem w tym śnie… sen we śnie…. obudziłem się i zupełnie normalnie byłem faktycznie u tego znajomego opowiadając mu o moim śnie… oczywiście na nodze ani śladu zakażenia. dziwne było tylko to, że pomimo iż znajomy mnie słuchał wciąż był zajmowany przez kogoś różnymi sprawami, telefony, klienci itd. szaleństwo. potem, jak przez mgłę pamietam że znajomy reanimował moją córkę… leżała na łóżku a on i jego asystentka podawali jej jakieś kroplówki… ale nie pamiętam dlaczego i co się stało.
obudziłem się bardzo zmęczony…
to już przegięcie
lub rozwiązanie mojego problemu. dziś śnił mi się mój prawdzimy chirurg który przeprowadzał zabieg wycinania znamion. uspokoił mnie, że nitki wystające z miejsc cięć (bo naprawdę wystają i to mnie martwiło w realnym świecie) to nic takiego. organizm je wchłonie. i sen się skończył…. dziwne…
szok
to jakaś masakra panowie… chciałoby się powiedzieć… znów mój rodzinny dom, a właściwie podwórko. tak w przyziemiu był gabinet lekarski. Lekarz u którego byłem coś miał mi zrobić, ale żeby się zabezpieczyć przed tym, żebym nie poszedł do innego lekarza wbił mi w obydwie ręce, w żyły igły które potem stały się szkłem, około 2 cm szkiełkiem… bolało okrutnie. Lekarz powiedział, że tylko on wie jak to wyjąć i że jak mu zapłacę za zabieg (coś mi z szyją chciał robić) to mi to wyjmie…. na co ja, jak to w realnym świecie ze mną bywa stanąłem okoniem… przymus??? no way… i sam wyszarpałem te szkiełka… zero krwi, zero bólu… i koniec. snu.
znów lekarz
3 tygodnie temu miałem zabieg usuwania znamion na skórze. i proszę… dzisiejszy sen:
klinika w której miałem zabieg. doktor który operował kazał mi przyjść na kontrolę. jestem, czekam… on wciąż przyjmuje kogoś innego. potem zgasił światło i poszedł spać w gabinecie. tłumaczył, że jest bardzo zmęczony. chyba byłem troszkę zdenerwowany… sen był dłuższy, ale na tą chwilę nie pamiętam co było dalej….