Byłem w zaświatach. W miejscu, gdzie nasze energie trafiają tuż po śmierci fizycznej ciała. Byłem obserwatorem i świadkiem historii, gdy babcia i wnuczka umarły. Zatruły się czymś w jedzeniu. Byłem w wielkim budynku, właściwie to był cały kompleks budynków, korytarzy, sal. Historia zaczęła się od końca. Byłem w grupie ludzi którzy jakby zwiedzali ten ośrodek. Zjechaliśmy na sam dół, stało tam auto, dość duże, terenowe, pickup. Tam, cała nasza grupa zobaczyła wnuczkę i babcię w środku jak wymiotują. Ale ta sama babcia i wnuczka była w tej grupie. Pamiętam, że jak byliśmy na samej górze budynku, to te dwie osoby wymiotowały. Udzielono im pomocy, podano jakieś leki? I teraz, na dole, babcia i wnuczka obserwują same siebie gdy to się znów dzieje, jakby początek tej historii. Zaczęły sobie przypominać tę sytuację, były nie tyle zaniepokojone, co mocno zdziwione. Przewodnik próbował naprowadzić je w delikatny sposób, a one w końcu zapytały – umarłyśmy? Tak, Wasze fizyczne życie zakończyło się. Przedziwna sytuacja. Moja rola obserwatora. Dziwne było też to, że w tych zaświatach był mój starszy brat, który miał wysłać jakiś raport do swojego szefa, nie wysłał go, szef dzwonił pytać dlaczego nie ma go na mejlu. Brat odpowiedział, z całym przekonaniem, że przecież wysyłał. Przy mnie sprawdził pocztę i faktycznie w wysłanych było pusto. Wysłał go więc szybko. Szef dostał, podobno nie miał pretensji, choć, jak brat opowiadał, innych za takie niedopatrzenie zwalniał w trybie natychmiastowym. Zapytałem, czy nie będzie miał problemów. Odpowiedział, że zupełnie mam się nie martwić. Wszystko jest dobrze.
Tag: energia
Codziennie odkrywam nową twarz ludzi.
To niesamowite, jak ludzie potrafią zaskakiwać. Jak znając wyłącznie jedną, kłamliwą wersję sprawy, obwiniają wszystkich dookoła za własne błędy, zaniedbania i stan umysłu. Jak potrafią zafiksować się na jednej tezie bez wysłuchania kogoś, kto ma coś do powiedzenia. Nie oceniam ich. Właściwie to nawet wspieram ich w dążeniu do wyjścia z cienia. Wysyłam im wszystkim słowo Namaste. Wsparcie i siłę mentalną, żeby mogli ogarnąć życie, otrzepać kurz i spojrzeć na swój świat, ten najbliższy, który być może od długiego czasu woła – zauważ mnie. Bądźcie jak kiedyś, bo Wasz świat najbliższy czuje się samotny. Odrzucony. Weźcie się w garść i dostrzeżcie powód dlaczego Wasz najbliższy świat krzyczy w rozpaczy i nie umie dotrzeć do sedna sprawy. Nie rozumie dlaczego staliście się inni. Dlaczego nie chcecie dać sobie pomóc mimo wyciąganej ręki. Rozmowa z kimś z zewnątrz nie jest czymś złym.
No i ta druga strona mojego doświadczenia. Wsparcie od ludzi, którzy niby są daleko, niby są obcy. Ludzie którzy są po prostu dobrzy i dzielą się tym co jest dobre. Są bezinteresowni i mają jasne intencje. Są prawdziwi. Ale już niedługo wszystko się zmieni. Własne podwórko zawsze jest najbrudniejsze i trzeba to pozamiatać, zanim się wyjdzie 🙂