Babcia i moja wizyta po tamtej stronie

Niesamowity sen. Pierwszy świadomy bez wywoływacza świadomości czyli windy. Śniła mi się moja babcia. Sam sen i okoliczności wydają mi się mniej ważne. Tak czuję. Najważniejsze było to, że wiedziałem od początku, że jestem po drugiej stronie. We śnie upewniłem się tylko pytając babci, czy faktycznie ona nie żyje. We śnie chyba było ważne to, że byłem tego świadomy, że jestem po drugiej stronie, niż to o czym z babcią rozmawiałem. Poczułem się trochę jak wtedy, gdy podczas Ceremonii umarłem i byłem po drugiej stronie. Wtedy gdy doznałem uczucia wszechwiedzy i to, że czas to ściema. Gdy teraźniejszość, przeszłość i przyszłość stały się tą samą chwilą. Wtedy też, gdy miałem już wracać do ciała Istoty z tamtej strony powiedziały, że znów zapomnę wszystko, bo mój ludzki umysł nie da rady tego zrozumieć, ale mogę zatrzymać w pamięci jedną, wybraną sytuację. Wybrałem własnie „zabawy z czasem”. Tym razem też tak było. Wydaje mi się, że o to samo pytała babcia. Powiedziałem, że chcę pamiętać, że tutaj byłem, świadomie i w pełni z własnej woli. Gdy to „powiedziałem” zacząłem cofać się w znanym tunelu wracając do ciała. Czułem się dokładnie tak samo jak wtedy. Droga powrotna jest niesamowita, w pełni doświadczam granicy pomiędzy światami. Przebudzenie jest łagodne i bardzo powolne. Dziwne uczucie, wspaniałe i trochę smutne, że wróciłem do ciała 🙂 Tak było i tym razem. Wciąż czuję te emocje, wciąż czuję „podróż powrotną”, ale nie pamiętam podróży „TAM”.

Podróż w zaświaty

Byłem w zaświatach. W miejscu, gdzie nasze energie trafiają tuż po śmierci fizycznej ciała. Byłem obserwatorem i świadkiem historii, gdy babcia i wnuczka umarły. Zatruły się czymś w jedzeniu. Byłem w wielkim budynku, właściwie to był cały kompleks budynków, korytarzy, sal. Historia zaczęła się od końca. Byłem w grupie ludzi którzy jakby zwiedzali ten ośrodek. Zjechaliśmy na sam dół, stało tam auto, dość duże, terenowe, pickup. Tam, cała nasza grupa zobaczyła wnuczkę i babcię w środku jak wymiotują. Ale ta sama babcia i wnuczka była w tej grupie. Pamiętam, że jak byliśmy na samej górze budynku, to te dwie osoby wymiotowały. Udzielono im pomocy, podano jakieś leki? I teraz, na dole, babcia i wnuczka obserwują same siebie gdy to się znów dzieje, jakby początek tej historii. Zaczęły sobie przypominać tę sytuację, były nie tyle zaniepokojone, co mocno zdziwione. Przewodnik próbował naprowadzić je w delikatny sposób, a one w końcu zapytały – umarłyśmy? Tak, Wasze fizyczne życie zakończyło się. Przedziwna sytuacja. Moja rola obserwatora. Dziwne było też to, że w tych zaświatach był mój starszy brat, który miał wysłać jakiś raport do swojego szefa, nie wysłał go, szef dzwonił pytać dlaczego nie ma go na mejlu. Brat odpowiedział, z całym przekonaniem, że przecież wysyłał. Przy mnie sprawdził pocztę i faktycznie w wysłanych było pusto. Wysłał go więc szybko. Szef dostał, podobno nie miał pretensji, choć, jak brat opowiadał, innych za takie niedopatrzenie zwalniał w trybie natychmiastowym. Zapytałem, czy nie będzie miał problemów. Odpowiedział, że zupełnie mam się nie martwić. Wszystko jest dobrze.