znów mój rodzinny dom. wyjąłem ze skrzynki jakieś kwity ale wiedziałem, że są złe (!?!), że gdy podpiszę od czegoś się uzależnię na zawsze. wyrzuciłem je do smietnika. nagle znów się pojawiły w skrzynce. znów je wyjąłem i poszedłem dalej od domu je wyrzucić. ludzie dziwnie się patrzyli na mnie jakby wiedzieli co zamierzam. pojawił się kolega który w realnym świecie jest doradcą finansowym. przekonywał mnie abym podpisał jakieś papiery (te same które wyrzucałem do śmieci). za chwilę pojawił się tłum ludzi krzycząc, że przecież to normalne, że wszyscy to podpisują i prawie na siłę chcieli żebym to zrobił. zauważyłem patrol policji. zatrzymałem ich i poprosiłem o pomoc. na co ten kolega zaczął tłumaczyć im że to są właśnie te papiery i nic tu nie ma złego. policjanci stwierdzili, że oni też to podpisali i nie widzą w nagabywaniu przestępstwa. krzyczałem, żeby dali mi spokój, że nic nie podpiszę i koniec. krzyknąłem że NIE I KONIEC i wtedy sen się skończył.