szedłem ze strażakiem w las. szukaliśmy jakiegoś człowieka. znaleźliśmy dom, właściwie szopę w której mieszkał. zaczął uciekać przed nami. chwycił miotacz ognia i skierował go na siebie. krzyczałem żeby tego nie robił ale nie posłuchał… palił się, ja się bałem że nas oskarżą o morderstwo. strażak stwierdził żebym się nie martwił, bo nikt mu nie uwierzy. okazało się, że koleś ma na sobie skafander ognioodporny i nic mu się nie stało.