Byłem z moją partnerką w starym pałacu, dworku. Szliśmy długim dziedzińcem wysypanym białym żwirem (znów białe kamyczki). Doszliśmy do jednopiętrowego pałacyku. Dziwny był dosyć. Był stary, ale wyremontowany, jakby przygotowany do zamieszkania. Problemem było to, że tam się nie dało zamieszkać. Na piętro prowadziły schody, weszliśmy na górę i tam prócz kamiennej fontanny i kręconych schodów nie było pokoi. Nie dało się tam mieszkać. To był po prostu korytarz bez sufitu. Tylko ściany i miejsca na okna (okien nie było). Zwiedzaliśmy tą budowlę, ale ja czułem strach. Było coś mrocznego (mimo, że cała budowla wykonana była z białego kamienia). Były tam także rzeźby, coś jak Gargoyla. W końcu zeszliśmy drugimi schodami na końcu korytarza, znów na dziedziniec aby wyjść z posesji. Nagle wokół jakby jarmark. Pełno ludzi, stragany, wyjście z posesji zamieniło się w kościelne drzwi z witrażami. Wychodząc minęliśmy zespół mocno rockowy, ubrani na czarno. Srebrna biżuteria. Po wyjściu znów stragany. Ale wszędzie. Nawet na chodnikach. Stwierdziłem, że mam tego dosyć i przeszedłem po straganach (tam były zegarki) i poszedłem do auta. Tam czekała moja partnerka. Dopadli do mnie właściciele straganu. Nie chciałem się z nimi kłócić. Oni stwierdzili, że uszkodziłem towar i zażądali 50 zł. Powiedziałem ok. Potem nagle znalazł się parkingowy i zażądał 3,50 za parking. Powiedziałem ok ale zażądałem paragonu. Wtedy się wycofał. Te 50 zł też tamten mi odpuścił bo też chciałem paragon lub chyba ten niby uszkodzony towar.
zamieścił/a: kahuna
08-12-2011