Zły chłopak

Ten sen, był kolejnej nocy po ostatnim z tym umysłowo chorym złym człowiekiem. Nie miałem czasu go wpisać.
Chłopiec, w wieku około 4 lat, jechał rowerkiem po chodniku. Był pod opieką starszego brata. Niestety, brat nie zajmował się nim, malec wjechał wprost na ulicę pod jadące samochody. Jego starszy brat (około 10 lat), był zajęty próbami bicia mnie. Stosował ciosy karate, ale na szczęście umiałem się obronić. Był strasznie zły, wściekał się i wciąż próbował. Ja odpierałem jego ataki, głównie tym, że jako dorosły człowiek byłem w stanie trzymać go na dystans z racji choćby dłuższych rąk.

Chory umysłowo – zły

To był jakiś ośrodek wypoczynkowy. Przyjechałem tam z córką. Spotkałem tam byłą żonę mojego przyjaciela. Była tam z jakimś towarzystwem. Gdy wypakowywałem bagaże z auta, zauważyłem kolesia. Był bardzo duży. Z twarzy, zachowania i sposobu mówienia stwierdziłem, ze był niepełnosprawny umysłowo. Miał nienaturalnie duże palce, ale tylko ostatni segment, ten z paznokciem. Mówił, że on wie, że podoba się mojej koleżance. Żebym ją zawołał. Coś mu odpowiedziałem i poszedłem zaniepokojony powiedzieć o tym koleżance. Córka siedziała w pokoju na parterze i grała w coś na komputerze. Wszystkie pokoje były ogromne ale puste. Drewniana podłoga i okna. OGROMNE. Bardzo wysokie. Wyjrzałem przez okno. Koleś nas szukał. Był na wysokości sąsiedniego pokoju po lewej stronie. Dotarł do mojego okna, usiłowałem je zamknąć, ale się nie udało. Zaczął wchodzić przez nie do pokoju. Powiedziałem, żeby tego nie robił bo zawołam policję. Zacząłem krzyczeć „pomocy” i wybiegłem na parking. Koleś uciekł. Po sekundzie przyjechała ochrona ośrodka. Kolesia nie było, ja chciałem zadzwonić na policję. Nie udało mi się, bo telefon chciał ode mnie jakiegoś hasła którego nie znałem. Obudziłem się…

Siłownia

Byłem w obcym mieście. Hotel. Chciałem pójść na siłownię. Dotarłem do budynku siłowni. Byłem w części dla kobiet. Nie umiałem znaleźć męskiej. W końcu dotarłem. Pani w recepcji chciała ode mnie pieniądze. Niestety ich nie miałem. Chciałem zapłacić kartą, ale nie mieli terminala. Zmiana scenerii. Szkoła i egzamin, który przeprowadzał dyrektor jednej z firm dla której pracuję.

Lotnisko

Byłem na lotnisku z córką. Podchodzimy do odprawy paszportowej. Nagle okazuje się, że córka nie ma paszportu. Załamałem się lekko. Pani stewardesa na to, że nic się nie stało. Tam (pokazuje na małą budkę) można zrobić zdjęcie i damy panu dokument zaświadczający, że pan nie ma dla córki paszportu. Może pan lecieć. Idę w stronę budki, a tam do stanowiska odprawy podchodzi grupka kobiet w burkach. Muzułmanki. Za nimi, brodaty mężczyzna. Z ubioru mieszkaniec Afganistanu. Z ogromną czarną brodą. Szedł i wyrywał ją sobie. My zrobiliśmy zdjęcia i się obudziłem.

Kładka nad torami

Jest w moim mieście pewien most. Taka kładka nad torami dla pracowników lokomotywowni. Nie byłem tam wieki. Aż do dzisiejszego snu. Wyjąłem ze starych desek wszystkie gwoździe i śruby. Deski ułożyłem tak, aby można było po nichnchodzić. Gdy doszedłem do końca, okazało się, ze nie mam ani nowych desek, ani nowych gwoździ. Musiałem wbić stare, ale postanowiłem powbijać je w inne miejsca. Stwierdziłem, że wtedy przestaną skrzypieć i nie będą się ruszać ani wypadać. Denerwujący był rozmiar młotka… Bardziej do gwoździków w ścianach, ale wbijałem ochoczo.

Ucieczka przed czarnym BMW

Wieczór. Idę z kolegą w centrum miasta. Nagle on krzyczy, że to czarne BMW na pewno nas goni. Ucieka w innym kierunku niż ja. BMW znika, a ja idę po ogromnych schodach amfiteatru. Spotykam grupkę ludzi, którzy próbują coś obliczyć. Wtrącam się podając wynik: 120. Dziwią się, że obliczyłem to w pamięci. Zmiana scenerii. Idę znów tą samą ulicą, gdzie jechało BMW ale już za dnia. Idzie wycieczka. Starsi ludzie. Mówią jakby po holendersku. Pytam po angielsku skąd są. Odpowiedź nie pada. Jedna z kobiet coś do mnie mówi ale zupełnie nie wiem o co jej chodzi.