Pszczoły w blaszanym ulu

Śniłem o podróży do jakiejś wioski, społeczności która żyła w zgodnie ze sobą i z naturą. Pojechałem tam moim autem, ale już na miejscu wysiadłem i powoziłem autem stojąc na tylnym zderzaku. Miałem lejce, przywiązane do kierownicy. Wszystko po to, żeby nie zniszczyć roślin które były na drodze prowadzącej do centralnego punktu tej osady. Wszędzie przepiękne kolory. Soczysta trawa, kwiaty. Niebo bez chmur, błękit tak głęboki, że chciałoby się wskoczyć. Zjechałem w dół po obrysie kwadratu. Prosta droga, jeden zakręt w lewo, prosta droga, znów w lewo. Dojechałem do centralnego miejsca, gdzie był dziwny ul. Zbudowany jak instalacje wentylacyjne ze srebrnej kwadratowej blachy (znów ten kwadrat). W tym ulu, jak to w ulu – pszczoły. Jak to bywa w moich snach o zwierzętach zacząłem panicznie bać się tych pszczół, bo słyszałem jak zaczynają wylatywać z tego blaszanego ula. Miliony owadów. Wszystkie w moją stronę. I co? I nic. Latały wokół mnie, obsiadły mnie całego. Otuliły swoimi „futerkowymi” ciałami. Było mi komfortowo, ciepło i przyjemnie 😀 

Celnik w USA i DO NO MIR

Sen dość krótki. Byłem w USA, jechałem ogromnym autem marki Cadillac. Zatrzymał mnie celnik. To był mój kuzyn, ale mnie nie poznał (wyglądałem inaczej niż zwykle). Do tego mówił po amerykańsku, a ja nawet w realnym życiu mam problem ze zrozumieniem tej wersji angielskiego. Wciąż powtarzał, że coś mam zrobić. Nie mogłem go zrozumieć. W końcu powiedziałem, Krzysiek, mów do mnie po polsku, bo nie rozumiem. Na co on powiedział – ale przecież cały czas mówię. Jednak nie wiem o co mu chodziło, bo sen wskoczył w dziwną fazę pół snu, pół jawy. Ktoś mi powtarzał jeden wyraz DO NO MIR. Sylabizował, jakby chciał żebym to koniecznie zapamiętał. Co to jest DONOMIR? Nie mam pojęcia.

Pies, ręka i gryzienie po raz drugi

Jeździłem autem. Wciąż w mojej dzielnicy. Tym razem pojawiły się dwa owczarki niemieckie. Wciąż atakowały moją lewą rękę. We śnie odebrałem to jako agresję. Bardzo bolało, krzyczałem, wołałem o pomoc. Nikt nie zareagował. Chciałem psa złapać za kark i udusić. Nie udało mi się. Wciąż mnie gryzł w rękę. No i to właśnie jest ważne. Gryzł, ale nie po to, aby pogryźć. Łapał mnie boleśnie za rękę, jakby chcąc odciągnąć mnie od czegoś, przed czymś ostrzec. Tak to czuję i widzę po przebudzeniu. Bo nie było w tym psie agresji. Później, gdy dojechałem pod swój dom, zobaczyłem, że jest remont mojej ulicy. Dziwny, tarasujący przejazd. Robotnicy byli agresywni, głośni. Tacy kibole. Wykopali jakąś ogromną belkę spod ulicy i po prostu zanieśli ją do mojego ogródka. Protestowałem, ale bez skutku. Później włamali się do mojej piwnicy. Wyczyścili ją całkowicie. Zabrali wszystko. Mam teraz mieszane uczucia. We śnie byłem zły i smutny zarazem, bo zabrali MOJE rzeczy. Teraz, gdy piszę te słowa nie wiem co myśleć. Piwnica jest naszą podświadomością. Były tam różne rzeczy, zbierane i skrzętnie układane. Oni zabrali wszystko. Nie zniszczyli nic. Po prostu zabrali i zrobili porządek. Zostały gołe ściany i światło, choć nie bezpośrednio w piwnicy, a światło padające z korytarza oświetlające moją piwnicę. Śnił mi się jeszcze człowiek z którym współpracuję. Mieliśmy sprzeczkę o sprawy zawodowe. Wykazałem się dużą asertywnością, nie pozwoliłem sobie na nieuzasadnione pretensje i stanowczo zareagowałem „usadzając” tego dyrektora. Stanowczo lecz dyplomatycznie, bo koniec końców przeprosił mnie i przyznał mi rację.

Czas przyhamować…

Bardzo dziwny i ciekawy sen. Jechałem autem, chyba gdzieś się spieszyłem, może uciekałem. Ale raczej spieszyłem. Chciałem dogonić innego kierowcę, żeby pokazać mu, że jestem szybszy(!). Chciałem pojechać na skróty, przez dróżkę (wszystko działo się na dzielnicy budynków z tzw. wielkiej płyty). Trwały prace (ale to chyba był weekend, bo nie było robotników) nad odbudową drogi wewnętrznej. Chciałem pojechać na skróty i wjechałem z uliczkę która była remontowana. Zahamowałem, ale zatrzymałem się tuż przez ogromną łyżką koparki (wjechałem jakby pod maszynę i pod łyżkę, w sposób taki, że mogłem wjechać do tej ogromnej łyżki). Wjechałem i nie mogłem cofnąć, bo maszyna się przesunęła i uwięziła w środku. Próbowałem rozhuśtać maszynę i łyżkę, aby się trochę uniosła (częściowo mi się udało) i chciałem przejechać tuż pod uniesioną łyżką. No i znów – częściowo się udało. Pokiereszowałem dach i bok auta. Nie byłem zdenerwowany, jednak zakląłem siarczyście gdy wyszedłem z auta i zobaczyłem co się wydarzyło. We śnie, zareagowałem podobnie jak w życiu – auto to tylko przedmiot i da się naprawić. Jednak dotarło do mnie, że ubezpieczenie tego nie pokryje, bo to była moja wina. Machnąłem ręką, choć czułem do siebie pretensje i niesmak, że tak głupio się zachowałem.

Sen od paru chwil stał się dla mnie jasny i klarowny. To przekaz bardzo osobisty, ale bardzo mądry. Najogólniej mówiąc – zbytnia pewność siebie może przynieść niepożądane efekty. Wyhamowuję 🙂