Bardzo nieprzyjemny sen. Byłem uczestnikiem, ale właściwie tylko umysłem. Widziałem wszystko oczami kogoś, kto był tam naprawdę. Węgry, jakiś dziwny czas. Wszędzie policja, inwigilacja. Grupka znajomych (w tym ta osoba, której oczami patrzyłem) ukrywali się w pustostanach, w piwnicach, czasami wręcz pod ziemią, w jakichś tunelach. Ciągły strach, ciągła ucieczka. Jakby był zakaz przemieszczania się. W pewnym momencie wszyscy byli w pokoju hotelowym. Totalna cisza. Jedna z par kochała się na krześle w rogu pokoju, inni czytali, ktoś był w łazience. Nikogo taki stan nie dziwił. Wszystko odbywało się w totalnej ciszy. Nagle pukanie do drzwi. W oczach wszystkich panika. Kobieta która kochała się ze swoim partnerem stanęła naga na środku pokoju, zaczęła się nerwowo wycierać ręcznikiem, z łazienki wyskoczył mężczyzna w dziwnym makijażu/charakteryzacji. Jakby miał iść na jakiś bal przebierańców. Wszyscy mieli przerażone oczy. On też gorączkowo zaczął zmywać makijaż. I tak cisza. Nie padło ani jedno słowo. Ani jeden dźwięk. Znów pukanie. Wszyscy wiedzą, że to policja/wojsko. Ci którzy rządzą, inwigilują. Terroryzują. Gdy wszystko wyglądało na “normalność” – ja, czyli osoba której oczami patrzyłem, otworzyłem/-łam drzwi. Nikogo już tam nie było. Korytarz był pusty. Cały sen był przeplatany miejscami, sytuacjami pełnymi strachu i chęci ukrycia się. Jednak scena w pokoju hotelowym była wiodącą.
Tag: ludzie
Robaki w prawej stopie
Cały sen był dość długi. Dużo ludzi, jakieś wesele, masa kobiet. Pan młody umięśniony niczym Adonis w samych szortach w otoczeniu tych kobiet. Spotykałem mnóstwo znajomych. To trochę jak urlop, trochę jak praca. Kąpałem się w jeziorze. Po wyjściu spostrzegłem, że moja prawa stopa jest nienaturalnie opuchnięta. Pomiędzy paluchem a palcem sąsiadującym zobaczyłem pod skórą robaka. Chciałem go ścisnąć, zatrzymać. Ale noga napęczniała jak balon. Puściłem – wróciła do normalnych rozmiarów. Jednak wciąż czułem te robaki. W pewnym momencie zobaczyłem, że w okolicach dużego palca, na górze przy ścięgnie wystaje ogonek tego robaka. Zacząłem znów go wyciskać i udało się. Jeden, drugi i później trzeci. Wszystkie udało się wycisnąć. Jeden z nich, ten pierwszy został wyciągnięty za ten wystający ogonek. Reszta została wyciśnięta przez dziurę po tym pierwszym.
Żeby winda była windą :).
Winda. Ciekawa sytuacja, ciekawy sen. Dawno nie było już windy. W tym wydaniu nie było chyba nigdy. Jestem na 10 piętrze w budynku mieszkalnym (znam ten budynek z poprzednich snów). Pełno ludzi, duży hol dla oczekujących na windy. Wind było kilka. Część ludzi wsiadło do pierwszej która przyjechała. Dla nas zabrakło miejsca. Czekamy na inną, większą TURBO windę. Tak była określana. Przyjechała. Bardzo duża w środku, z miejscami siedzącymi. Jasna i przyjazna, choć były pasy bezpieczeństwa (uchyty). Winda ta poruszała się z zawrotną prędkością również na boki, przemieszczając się między budynkami. Po raz pierwszy nie było świadomego snu (winda jako miejsce zawsze dawała mi znać, że to sen). Ale nie było też tego czego zawsze się bałem. Winda okazała się po prostu środkiem transportu. Nie była zła, nie była ciasna, nie była rozpadającym się miejscem. Po prostu spełniła swoją rolę zwożąc pasażerów do wybranego przez nich miejsca i wyjścia z budynku. 🙂