Czas przyhamować…

Bardzo dziwny i ciekawy sen. Jechałem autem, chyba gdzieś się spieszyłem, może uciekałem. Ale raczej spieszyłem. Chciałem dogonić innego kierowcę, żeby pokazać mu, że jestem szybszy(!). Chciałem pojechać na skróty, przez dróżkę (wszystko działo się na dzielnicy budynków z tzw. wielkiej płyty). Trwały prace (ale to chyba był weekend, bo nie było robotników) nad odbudową drogi wewnętrznej. Chciałem pojechać na skróty i wjechałem z uliczkę która była remontowana. Zahamowałem, ale zatrzymałem się tuż przez ogromną łyżką koparki (wjechałem jakby pod maszynę i pod łyżkę, w sposób taki, że mogłem wjechać do tej ogromnej łyżki). Wjechałem i nie mogłem cofnąć, bo maszyna się przesunęła i uwięziła w środku. Próbowałem rozhuśtać maszynę i łyżkę, aby się trochę uniosła (częściowo mi się udało) i chciałem przejechać tuż pod uniesioną łyżką. No i znów – częściowo się udało. Pokiereszowałem dach i bok auta. Nie byłem zdenerwowany, jednak zakląłem siarczyście gdy wyszedłem z auta i zobaczyłem co się wydarzyło. We śnie, zareagowałem podobnie jak w życiu – auto to tylko przedmiot i da się naprawić. Jednak dotarło do mnie, że ubezpieczenie tego nie pokryje, bo to była moja wina. Machnąłem ręką, choć czułem do siebie pretensje i niesmak, że tak głupio się zachowałem.

Sen od paru chwil stał się dla mnie jasny i klarowny. To przekaz bardzo osobisty, ale bardzo mądry. Najogólniej mówiąc – zbytnia pewność siebie może przynieść niepożądane efekty. Wyhamowuję 🙂