Piękny sen. Pierwszy raz śniło mi się duże, dzikie zwierzę którego się nie bałem. Była noc, kojarzę okolice gdzie to się działo. Zima, śnieg. Wyszedłem na spacer/polowanie z lwem. Ogromnym lwem. To znaczy on musiał coś upolować, żeby się najeść. Padał śnieg, powietrze mieniło się drobnymi płatkami oświetlanymi przez latarnie. Lew był rozmiarów konia. Dużego konia. Coś upolował, zjadł. Chciał jeszcze. Na pasie zieleni pomiędzy pasami jezdni zobaczył kota. Zwykły szarobury dachowiec. Podbiegł, chciał go pewnie zjeść. Kot zupełnie nie reagował. Lew złapał go za głowę i w tym momencie lew zamienił się w mężczyznę, kot w kobietę. Zaczęli się całować. Stałem, patrzyłem na to i poszedłem zostawiając ich samych. Bardzo, bardzo spokojny sen.
Tag: polowanie
Tygrys i martwa ruda kotka
Jadę autem, obok teatru w moim mieście. Chcę przejechać przez osiedlową uliczkę, ale stoją tam jakieś ciemne postacie. Przestraszyłem się i pojechałem inną drogą. Wziąłem jakiś klucz od mieszkania/biura? Oszklona klatka schodowa. Widzę, ze biegnie w moją stronę tygrys, okazuje się, że nie biegnie na mnie, a goni za zdobyczą. Widzę jak układa się za filarem i zjada to co upolował. Przed filarem leży martwy kot (wiem jednak, że to kotka w ciąży). Ma rozszarpane gardło, ale nie przez tygrysa. Widzę, że idzie w stronę tygrysa kobieta, chcę ją ostrzec, jednak przechodzi obok zupełnie nie widząc zagrożenia. Tygrys potem zjawia się przed szklanymi drzwiami za którymi stoję i zjada zwłoki ciężarnej rudej kotki patrząc na mnie. Dziwne jest to, że sam obraz, choć dość mało przyjemny, nie wzbudził we mnie złych emocji po przebudzeniu.