Sen był, wydawało mi się, bardzo długi, zapamiętałem jednak tylko jedną scenę.
Tag: wnętrze
Niebieski pokój Wojtka Jóźwiaka
Bardzo ciekawy sen. Śniło mi się, że pojechałem w odwiedziny do Wojtka Jóźwiaka. Mieszkał na parterze w dziesięciopiętrowym bloku. Ale to był naprawdę niski parter. Podłoga balkonu była kilkanaście centymetrów nad ziemią. Przyjechałem, Wojtek wskazał mi pokój w którym będę spał. Ściany były kremowo-żółtawo-białe. Taki bardzo leciutki i ciepły kolor. Potem poszedłem do pokoju Wojtka. Był równie mały co mój. Mieściło się w nim łóżko, biurko i krzesło. Ledwo dało się przejść pomiędzy meblami. Ściany były błękitne, właściwie wpadające w kolor cyan (turkusowy). Okno miał zasłonięte delikatnie żółtawą żaluzją. Mogę nawet powiedzieć, że tego samego koloru były ściany w pokoju gościnnym. Chwilę rozmawialiśmy i poszliśmy do „mojego” pokoju. Tam Wojtek poprosił mnie, żebym wyjrzał przez okno. Pokazał mi, gdzie mieszkał mój ojciec. W tej chwili poznałem, gdzie jestem. Było to miejsce o dwa bloki od miejsca, w którym mieszkałem od 2001 do 2005 roku. Ucieszyłem się bardzo, bo znałem to miejsce doskonale. Wojtek wtedy powiedział, że mieszkaliśmy tak blisko siebie przez tyle lat.
Winda, ale już nie zła
Ogromny budynek. Szkło i metal, choć czasem wydawało mi się, że tylko szkło. Byłem u kogoś, może po kogoś, to chyba nie jest istotne. Wciąż, z grupą ludzi, poruszaliśmy się do góry, w stronę coraz jaśniejszych przebłysków światła. Czasem trzeba było iść po schodach, czasem zjechać niżej windą, która poruszała się na ukos, a czasem przejechać inną, która poruszała się w poziomie. Dotarłem do miejsca, gdzie był jakby supermarket. Kobiety-sprzedawczynie oferowały wspaniałe warzywa, na co ja, że nie jestem zainteresowany. Ustawiłem się w kolejce do windy głównej, też całej ze szkła. Udało się wejść z „pierwszym rzutem”. Było dość tłoczno, ale jechaliśmy do góry, do światła.
Piwnica i zrzucanie
Byłem w domu, gdzie aktualnie mieszkam. Obok piwnicy zgromadziłem całą masę niepotrzebnych rzeczy, a potem partia za partią znosiłem je do niej. Czaiło się w niej coś, czego we śnie się bałem. Za każdym razem, gdy schodziłem w dół – bardzo się bałem i miałem dreszcze ze strachu. Gdy już wszystko zniosłem, zamknąłem piwnicę z uśmiechem i poszedłem do domu.
Wąż
Sen był dość krótki. Śniło mi się „polowanie” na węża. Byłem w mieszkaniu (wydaje mi się, że to był mój dom rodzinny). Pojawił się wąż. Brązowy, całkiem spory. Uciekał przed nami. Czyli byłem ja i ktoś jeszcze. Wąż przemieszczał się błyskawicznie z miejsca na miejsce. W końcu udało się go złapać, gdy schował się w dolnej części szafy.
Randka w ciemno
Byłem u jakiejś kobiety. Spędzaliśmy razem noc. Nagle, jakby w środku nocy obudziła mnie i powiedziała, że jej mąż już idzie spać. Muszę iść. Bardzo się zdziwiłem. Przecież miało go nie być. Usłyszałem zamykanie drzwi od łazienki. Dostałem też smsa od niego, czy ma mi pomóc się ubrać. Okazało się, że on o nas wie, a ta kobieta mieszka z nim jeszcze tylko technicznie, z powodów, które muszą się wyjaśnić i zakończyć ich sprawy. Ubrałem się (choć nie do końca, jakby w popłochu), uciekłem przez okno. Pogoda była jesienna, zimno, deszczowo. Wyszedłem na daszek obok jej okna, przez inne dachy doszedłem do okna innej kamienicy, otworzyłem okno od klatki schodowej i wszedłem do środka. Widziałem mężczyznę ze śpiącym dzieckiem na ramieniu, który wchodził na wyższe piętro. Klatka schodowa była ciemna. Zszedłem na dół i dotarłem do jakiegoś lokalu. Chciałem się ogrzać i wysuszyć, musiałem też ubrać się do końca. Było tam kilku mężczyzn. Starzy ludzie. Usiadłem przy stoliku, gdy podszedł właściciel i powiedział, że jest zamknięte. Zdziwiony zapytałem o powód. Powiedział mi, że otwierają o 15. Powiedziałem wtedy, że jest przecież już 21. Ale my otwieramy o 15. Musiałem wyjść. Wtedy się obudziłem.