poszedłem do kancelarii w „mojej” parafii (w rzeczywistości wysłałem list polecony) pełno ludzi przed kościołem, w poczekalni kancelarii. oni czekali na jakieś zaświadczenia do ślubu, gdy ja powiedziałem, że jestem tu z wnioskiem o apostazję byli delikatnie mówiąc zdziwieni. trzech księży radziło co ze mną zrobić. ja postawiłem sprawę krótko – to moja decyzja i już. jeden z nich wyszedł z kancelarii i niby kładąc dłoń na głowach coś mamrotał. ale robił to tylko facetom. gdy podszedł do mnie próbował mnie pocałować. trochę mnie to zdenerwowało, wypchnąłem go na dziedziniec i robiąc mu troszkę obciachu. w realnym świecie mam kumpli gejów ale oni się tak nie zachowują… ale ten ze snu nie dość ze klecha to jeszcze natarczywy :))) no i z mojej apostazji nic nie wyszło i we śnie i w rzeczywistości. bo niestety muszę stawić się osobiście. trudno… pojadę i to załatwię.