To bardzo osobisty sen. Wiem dokładnie, co oznacza. Opiszę to jednak, bo tak robię zawsze ze snami.
Miesiąc: luty 2015
Trójki i jedynka
Sen w sumie dość krótki. Miałem zadzwonić do kolegi w sprawie aplikacji do edycji PDF’a. Czyli generalnie nic takiego. Ale jego numer telefonu – 333 333 331 jest bardzo ciekawy. Niestety wciąż miałem problem z wybraniem go w telefonie.
Ucieczka z reżimowego państwa
Byłem obywatelem totalitarnego państwa. Wszedłem do willi dyktatora. Usiadłem przy monitorze, wpisałem na nim „precz z czerwonym totalitaryzmem”. Coś się potem wyświetlało. W tym momencie przyjechała córka dyktatora z chłopakiem/mężem. Potem wszedł dyktator. Zobaczył, że siedzę przy monitorze. Sprawdził poprzednie ekrany i zobaczył napis. Zaczął krzyczeć na mnie. Ja udawałem debila, mówiąc „ja nie znać komputer, to być tu, ja tylko oglądać obrazki, nigdy nie widzieć takie” – dosłownie tak mówiłem. Wtedy podejrzenia spadły na córkę i jej faceta. Ja wykorzystałem moment i uciekłem z posiadłości. Wyskoczyłem mocno w górę i przeleciałem nad płotem granicznym. Uciekłem z tego państwa. Biegłem przez pola z wysokimi trawami. Ukrywałem się. Dobiegłem do wielkiego magazynu/warsztatu. Był tam oddział Rutkowski Patrol (?!). Rutkowski kazał mi oddać swój telefon. Miał mi zamontować GPS i podsłuch. Pytałem po co? Odpowiedź była krótka – nie masz pojęcia, z jaką mafią zadarłeś. Musimy wiedzieć, gdzie jesteś, żeby Cię chronić. Zgodziłem się. Potem na jakimś dzikim wysypisku wyrzucałem ubrania i wszystko, co mogło mnie identyfikować.
Houdini
Sytuacji było dużo. Nie ma co opisywać. Jeden obraz był dominujący. Ktoś odebrał telefon. Mężczyzna. Usłyszał w słuchawce: – Jestem wielkim Houdinim. Wtedy zaczęła się rzeź. Mężczyzna był atakowany przez niewidzialne coś. Rozrywało go na strzępy. Każdy kawałek ciała był ćwiartowany przez niewidzialną bestię. On wciąż żył. W końcu urwało mu głowę. Wtedy jego męczarnia się zakończyła. Potem każdy kawałek ciała był rozgniatany przez to niewidzialne coś.
Chodzenie po wodzie
Byłem nad brzegiem rzeki. Słońce, pełno ludzi. Trwała jakaś majówka. Stwierdziłem, że zrobię coś dziwnego. Zacząłem chodzić po wodzie. Woda zachowywała się jak ciecz nienewtonowska. Niestety inni, który chcieli robić to samo, po prostu wpadali do wody. Podszedłem do łodzi, w której siedziała kobieta. Bardzo atrakcyjna. Chciała, żebym poleciał z nią do Londynu na weekend. Sprawdziłem cenę biletów. Wyszło ponad 1000 zł. Do tego miałem lecieć z córką. Więc odmówiłem, mówiąc, że ponad 2 tysiące na 2 dni, to za dużo. Ale przytuliliśmy się, czule pożegnaliśmy. Wróciłem po wodzie na brzeg.