Pokoik do wynajęcia

Coś mam cykl snów o pomieszczeniach. Pustych, jasnych i bardzo prostokątno-kwadratowych. Tym razem pokazywałem znajomym (w realu są braćmi i we śnie też byli swoimi braćmi) pokoik do wynajęcia. Nie był częścią mieszkania. Był jakby wstawiony w długi korytarz, na jego końcu po prostu był prostokątny pokoik. Ciasny,, na szerokość ramion dorosłego człowieka. Mieściło się łóżko, biurko z krzesłem i lodówka. To był motyw przewodni, bo oni pytali o tę lodówkę. Czy działa. Otworzyłem, pokazałem że działa. Lodówka była pełna jedzenia. Wszystko świeże, kolorowe i załadowane od dołu do góry. To ich bardzo ucieszyło i zdecydowali się wynająć ten pokoik.

Krokodyle słodkowodne

Byłem w jakimś parku. Masa ludzi. Spotkałem kobietę, znajomą, która karmiła piersią swoje dzieci, ale w pozycji klęczącej. Dzieci były pod nią. Jak szczenięta. Potem poszedłem nad stawek. Woda kryształ, trochę roślinności i krokodyle. Ale krokodyle były małe. Największy z nich miał może 150 cm. Atakowały ludzi, ale żaden atak się nie powiódł. Próbowałem je odganiać jakąś rurą, ale co wziąłem zamach, to opór powietrza był tak duży, że nie mogłem uderzyć. Wziąłem stalowy pręt i upolowałem malucha. Miał może 30 cm. Dźgnąłem go i widziałem jak umiera.

Festiwal własnych potrzeb?

Krótki sen. Śniłem o pewnej kobiecie, kiedyś, bardzo ważnej dla mnie. Scena krótka i zupełnie bez sensu, ale przekaz wydaje mi się bardzo jasny.

Odebrałem telefon od niej. Podobno wysłałem jej w formie niespodzianki paczkę z czekoladą i pieniędzmi. Pytała, co to za czekolada? Odpowiedziałem krótko :
– Ta paczka nie jest ode mnie. Nie wysyłam obcym ludziom niespodzianek.
– Mogłeś podarować sobie taki komentarz.
– Ale dlaczego? Przecież to prawda.
Koniec snu.

Dieta i zombie

Byłem w dziwnym świecie, gdzie według nakazu władz ludzie mieli jeść tylko to, co było wydawane w specjalnych “sklepach”. Po jakimś czasie okazało się, że ludzie stawali się zombie. Ja i grupka innych ludzi nie jedliśmy tych produktów. Uciekliśmy do lasu, żeby się ukrywać. Szukało nas wojsko, ale drzewa jakby wiedziały o nas i zawsze byliśmy ukryci przed szukającymi nas oddziałami.

Łabędź i chleb na wodzie

Ten sen, to jakby kontynuacja tego z czerwonym autem. Tam, akcja działa się głównie na moście, gdzie stałem z tym zepsutym sportowym autem. Byłem w mieszkaniu, z którego mogłem wyjść do jeziora. Tam pływał biały łabędź i kaczka. Rzuciłem kromkę chleba łabędziowi. Jakby niechętnie dziobnął, odpłynął. Wtedy w stronę kromki zaczęła płynąć kaczka. Wtedy łabędź natychmiast ruszył z impetem i zabrał kromkę chleba.